Scenariusz napisala znana pisarka Marguerite Duras, autorka m.in. "Kochanka". Na podstawie ksiazki powstal dosyc glosny film o tym samym tytule.
Od razu czułem, że scenariusz napisała kobieta. Tragedia, jaką jest wojna nie jest przedstawiona przy wyeksponowaniu jakichś makabrycznych scen typu obrazek grzyba atomowego i wielominutowe obserwowanie ginących ludzi (te sceny są ledwie naszkicowane: wizyta w muzeum, pochód). Ale mamy podejście od strony emocji, jak się okazuje osobista tragedia bohaterki filmu jest równie ważna jak tragedia bohatera - Japończyka z Hiroszimy. Oboje są ofiarami wojny, choć na pozór wydawać się może, że wszystko jest z nimi ok - są zdrowi, mają pracę, rodzinę. Ale trauma jaką noszą, wpływa na ich los. I choćby chcieli zapomnieć, to nie zapomną.
Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do scenariusza, to że za bardzo skupia się na postaci Francuzki. Jej historię poznajemy w szczegółach, a o nim wiemy o wiele mniej.
Ale skoro scenariusz pisała kobitka, to czego się w sumie spodziewać, jak nie tego, że przeżycia faceta będą dla niej ważne, na tyle, na ile bohaterki filmu dotyczą? :)