Film nawet fajny ale wcześniej od niego obejrzałam "Godsend" i przy nim "jak dwie.." wypadło gorzej. DeWilder gra fajnie, Kiński też niczego sobie. Myśle, że teraz może powstać jeszcze nie jeden film o negatywnych skutkach klonowania ale jak dla mnie te dwa wyzej wymienione wystarczą.. ;)
też go widziałam i mimo, że bardzo lubię Lamberta, Godsend był zdecydowanie lepszy
"Godsend" i "Jak dwie krople wody" mają pewną lekkość w ulatywaniu z pamięci. Oglądałem je odpowiednio - 1,5 roku i 2 lata temu i z obu prawie niczego nie pamiętam. Przyjemniej mi się oglądało "Jak dwie krople wody", łatwiej mi skojarzyć jakieś szczegóły z tego filmu, chociaż od seansu minął dłuższy czas, a nijakie zakończenie popsuło pierwsze dobre wrażenie. Natomiast "Godsend" wyleciało mi z głowy zupełnie. Pamiętam tylko że dzieciaka zabił Chevrolet Camaro, że grał tam De Niro oraz że zakończenie filmu było fatalne i nie przynosiło żadnego rozwiązania fabuły.
Jak dla mnie:
"Jak dwie krople wody" (2/5) > "Godsend" (1/5)