Ktory film lepszy?Dla mnie troche ten drugi bo w"pierwszym"Kevinie akcja toczy sie glownie w domu a w drugiej czesci w kilku miejscach.Chociaz oba budza mile wspomnienia dziecinstwa,sentyment:)
Uwielbiam obie części Kevina to jeden z tych filmów w którym kontynuacja jest równie udana co pierwsza część a w świecie kina zdarza się to bardzo rzadko odpowiadająć na pytanie uważam ze minimalnie wygrywa Kevin sam w domu ma lepszy klimat pułapek jest mniej niż w dwójce ale są one bardziej pomysłowe no i co najważniejsze gdyby nie ogromny sukces kasowy pierwszej części nie byłoby drugiej.
1. Kevin sam w domu 10/10.
2. Kevin sam w nowym Jorku 9/10.
Pierwszy film. Po pierwsze, było to coś świeżego, a drugi film jest wtórny. Po drugie, w pierwszym filmie nie ma tak rażących głupot - np. w drugim filmie Joe Pesci gdy widzi, że czapka na nim płonie, to zamiast po prostu zrzucić tę czapkę z głowy, to on zaczął szukać wody. To było nie tylko skrajnie głupie, ale i sprzeczne z instynktem samozachowawczym. Albo gdy Daniel Stern został porażony prądem, to przez chwilę było widać jego czaszkę - rzecz zupełnie groteskowa i typowa dla kreskówek i dla zwariowanych komedii braci Zuckerów i Jima Abrahamsa. Niepasująca do tonu filmu o Kevinie, mimo że to też slapstickowa komedia, jednak zrobiona według innej konwencji. Albo scena rzucania cegłami - gdyby ktoś dostał w łeb prawdziwą cegłą, to już za pierwszym razem padłby trupem. Albo scena spadnięcia na karoserię samochodu plecami w dół - odbicie płuc i kręgosłupa gwarantowane. Poza tym, tutaj Kevin jest sadystą do granic absurdu. W dużo większym stopniu niż w pierwszym filmie.
Pierwszy film zachował jako taki umiar w głupotach, i był bardziej atmosferyczno-świąteczny.
oczywiście pierwszy jest dużo lepszy,
drugi film, to tak jakby opowiadać ten sam kawał dwa razy przy jednym stole, bez sensu,
poza tym pierwszy ma podstawę, bo chłopak robi fortecę z własnego domu, który zna jak własną kieszeń, natomiast w drugim filmie ni z gruszki ni z pietruszki w nieznanym sobie środowisku gówniarz ogarnia w kilka godzin taki tor pułapek, którego przygotowanie nawet MacGyverowi zajęłoby około tygodnia,
pomijając już przewidywalność i wtórność tych zasadzek, bo prawie wszystkie są patentami z pierwszej części, tyle, że spotęgowanymi w sile rażenia, tak jakby stopień zabawności miał zależeć od siły z jaką Harry czy ten głupszy złodziej przypyerdoli makówką w żelazną rurę, albo wysokości z jakiej yebnie na plecy
Obydwie części bardzo lubię. Trudno mi wybrać między tymi dwiema.Aczkolwiek I część była bardziej świeża. Zaś II była już powtórzona. Znowu pułapki zastawiane przez Kevina na złodziejaszków dosyć brutalne oraz człowiek,którego najpierw się bał, a później nawiązał z nim nić porozumienia.
obejrzalem w zyciu okolo 10 tysiecy filmow mam 40 lat i obie czesci sa u mnie w top 10