Byłam pewna, że będzie to film bardzo poruszający, ale niestety, mimo dużego potencjału, ciekawił mnie jedynie do połowy. Później miałam tylko nadzieję na to, że przedłużające się sceny o kręceniu przez Ismaela filmu oraz o jego relacji z ojcem Carlotty i innymi ludźmi w końcu się skończą. Ale nie... Do samego końca czułam się zdezorientowana, a koniec który opowiedziała siedząca na krześle Sylvia był tylko gwoździem do trumny. Kompletnie nie udane poprowadzenie tej fabuły, wsadzanie niepotrzebnych wątków, mimo że wątkiem głownym są te dwie kobiety, to jednak w połowie filmu nie wiadomo było o czym tak naprawdę on jest. Tak jakby tytuł i zwiastun oraz opis to tylko przykrywka by ściągnąć ludzi do kina. Jest w tym filmie wiele dobrych aspektów jak aktorki, jak pomysł na historię Carlotty, ale niestety zostało to zatracone i przygniecione czymś zupełnie nie pasującym do tej opowieści...