ja dla "miasta zaginionych dzieci" mam tylko jedno określenie: przerost formy nad treścią...
ktoś napisał, że treść w filmie juoneta nie jest istotna. oczywiście można ją uznać za całkowicie zbędną i dzięki temu obraz psychodelicznych wizji z minuty na minutę staje się coraz bardziej męczący, mnie po prostu nużył.
przygnębiająca baśń, może moralitet o uniwersalnej wymowie? z tym również nie mogę się zgodzić, miasto zaginionych dzieci to wyłącznie wizualny eksperyment, nudna próba odzwierciedlenia najbardziej surrealistycznych fantazji, i dlatego u mnie tylko ocena 5.
zgadzam się-
...ponad to 'trochę' zbyt ospały. Niezależnie dla jakiego widza przede wszystkim był robiony, można było dodać tu trochę życia. Mroczny... Mrok i ospałość, o której piszę, niezbyt dobrze za sobą współgrają. to jest miejscami męczące... Nie mówię, że to zły film, ale do najwybitniejszych nie należy :((
ech
czyzbys nie byl/byla przykladem osoby ktora film traktuje zbyt powaznie i nie potrafi juz zwyczajnie przezyc fascynujacej przygody, tylko analizuje fabule caly czas pod katem rzemiosla/przeslania itp?
Jeunet a nie juonet, może ty widziałeś inny film, bo innego reżysera podajesz i do tego jego nazwisko ( imię ????????) pisze się z małej litery. Tylko tytuł ten sam. Szkoda, że nie znalazłeś tego co oglądałeś. Nie tam się wpisałeś gdzie trzeba. Może znajdź sobie forum dla znudzonych życiem i pszących bełkotliwe teksty krytycznie-nastawionych-do-cze go-się-da-i-nie da ludziczków ? Będziesz mógł tam budzić zachwyt swymi pseudeintelektualnymi wypowiedziami