Owszem, jest wzruszający. Jednak na początku zbyt cukierkowy, powielany schemat- szef wszedł do jej domu ze złymi zamiarami i oczywiście nagle pojawia się on, który od razu ją ratuje...No prawie jak Edward ze Zmierzchu. Dopiero później cała akcja jest bardzo emocjonalna, oczywiście wszystko kończy się kolorowo, aczkolwiek i tak fajnie jest przeżywać film razem z postaciami. Dobrze wykonany, lubię też, gdy w filmach pojawia się pewna symbolika, mało słów, dużo domyślania się- tak jak pod koniec, gdy dziewczynę oświeciło, kim jest "nieznajomy", dzięki jaśminowi i żółwiowi. Dziwi mnie tylko, czemu on nie potrafił tego z siebie wydusić? Zapewne to było ciężkie, a w filmie tylko budowało napięcie, no ale mógł coś powiedzieć...
Może chodziło jemu o to że został oszpecony na twarzy i bał się że ona go takiego już nie pokocha, i do tego może nie mógł sobie wybaczyć że ją mimowolnie zostawił.