oglądając film, zastanawiałam się co się wydarzy w związku z postacią, faceta z obsługi, wyczuwało się jakąś tajemnicę jakieś napięcie, że coś wydarzy, no i nic ...
a co, miał być jakimś tajnym agentem? ;) Jak dla mnie, jest to po prostu bezstronny widz, który chętnie sobie popatrzy jak komuś się nie układa. Jakie to "ludzkie"...
przypomnij, proszę; chodzi o pierwsze przykazanie? to pokaranie cienkim lodem za komputer?
nie byłam w stanie obejrzeć wszystkich, bo wbrew tej narodowej euforii nie jestem fanką Dekalogu
gostek w hotelu, sprawiał wrażenie spokojnego. Swoim spokojem mógł być punktem odniesienia na miarze emocji jaka panowała w filmie. Może zbyt daleko pojechałem z interpretacja jego funkcji :D.
Niemy świadek, społeczeństwo, każdy, Everyman... Świat tak patrzy - obojętnie na dramaty , tragedie jednostek - życie się toczy...
( a talerzyk jak leżał tak leży - jeśli słuchasz "Raz, dwa, trzy")
No gdzie, przecież pomógł otworzyć drzwi - zgodnie ze swoimi kompetencjami. A co on, mediator jakiś ? Raczej nie wyglądał na mediatora ; )
gość chyba uosabia społeczną funkcję bycia obserwowanym - inaczej się zachowujemy, kiedy wiemy że ktoś patrzy, a że żyjemy w społeczeństwie, a nie w buszu, to przyjmujemy dla pewności, że zawsze ktoś patrzy i nawet przed samym sobą udajemy różne rzeczy. W pierwszej scenie z lokajem małżeństwo nie umie w ogóle porozmawiać o tym, co zaszło, zwłaszcza główny bohater, uwikłany w ideał męskości, z którego sprawdzianu nie zdał. Wynika to m.in. z tego, że czują się obserwowani, ale obserwator jest dosyć symbolicznym przedstawieniem życia społecznego, w którym zawsze ktoś patrzy, więc nigdy nie jesteśmy tak naprawdę sobą. W drugiej scenie jest już zupełnie na odwrót - mąż i ojciec jest ze wszystkich tych ideałów obdarty POMIMO że ktoś patrzy.
Lokaj dość symbolicznie zaznacza te dwie sceny jako sprzeczne sytuacje.
I żeby nie było, że zmyślam, to są inne dość wyraźne tropy w filmie które pokazują jak bardzo reżyser jest zainteresowany społecznymi ideałami, płcią kulturową i właśnie społeczeństwem jako spektaklem widzenia - chyba najbardziej w scenie, w której główny bohater i rudobrody siedzą i piją piwo i wyglądają jak badassi i ktoś im mówi że są super, po czym że to jednak nie o nich chodziło :) ujęcie jest cały czas stałe, bez ruchów kamerą + nie widzimy ludzi, którzy na nich patrzą, bo są od strony kamery, tak jakbyśmy my nimi byli trochę.
Podoba mi sie Twój komentarz. Jednak film tak daaaawno oglądaliśmy. Pamięam, że był bardzo dobry i właśnie te myśli, sensy zawierał, które tu przedstawiłeś.
Pozdrawiam.
Może on miał obrazować społeczeństwo. Każdy zawsze z miłą chęcią ogląda i słucha jak komuś się nie wiedzie. Ludzie to jak hieny. Niby udają litościwych, pomocnych, a wszystko podszyte jedynie fałszem.