Jest to pierwszy film, który widziałem w życiu. Film w znaczeniu produkcji długometrażowej, kinowej, a nie telewizyjnych bajek. Widziałem go w kinie, do którego zabrała mnie mama. Jak później opowiadała, niepokoiła się, jak kilkulatek wytrzyma tak długi seans, ale chyba się wciągnąłem w akcję, bo jakoś dałem radę. Po filmie podobno wyznałem mamie, że "buzia mnie boli od niemówienia", jako że w wieku lat czterech byłem osobą nadzwyczaj gadatliwą.