Verhoeven był wybredny i przez miesiąc szukał odpowiedniego tematu przewodniego (co strasznie irytowało Goldsmitha), który miał dobrze oddawać naturę Catherine Tramell czyli musiał być elegancki i uwodzicielski. Ale gdy w końcu razem uzgodnili jakie brzmienie pojawi się w filmie, dalsza współpraca przebiegała gładko. Powstał jeden z najbardziej niezapomnianych soundtracków w historii kina.
Nie ma bardziej tajemniczej kompozycji, która jednocześnie byłaby tak dziwnie nastrojowa i romantyczna.
http://www.youtube.com/watch?v=xreXeugQjdw
W scenach akcji, Jerry również spisał się na medal, jak zawsze będąc piekielnie doskonałym:
http://www.youtube.com/watch?v=9YhTJVLVAd4
Prawdziwe mistrzostwo kompozytor jednak zademonstrował w ostatnich i kluczowych dla fabuły scenach łóżkowych, gdy widz nie ma już żadnej pewności, czy przypadkiem Catherine za chwilę nie zadźga na śmierć Currana. (SPOILER) Goldsmith wykreował tutaj niesłychanie dramatyczne napięcie, po chwili następuje zaciemnienie obrazu, ale nie! To jeszcze nie koniec, akcja toczy się dalej. Muzyka szarpie nerwy do samego końca (KONIEC). Mistrzostwo świata: reżysera, scenarzysty i kompozytora, Goldsmitha.
Wstyd i hańba, że Jerry przegrał w tamtym roku z zakichanym "Aladynem". Jedna z najbardziej kuriozalnych decyzji Akademii Filmowej.