Nie wiem, ale dla mnie taka ilość "japońskości" jak w tym serialu robi się niestrawna. Dla przeciętnego widza z zachodu to przesada, dla fanów japońskiej kultury pewnie super. Pierwsze odcinki zaciekawiały, niestety kolejne oglądałem już z rozpędu, aż do 9. Rozczarowują postacie, ktoś tu napisał, że stary Szogun skupiał opowieść na pilocie, w tej wersji mogło by go nie być, nic nie wnosi do historii, jest na pierwszym planie a jakby go nie było. W sumie prosta historia a bardzo zagmatwana nieistotnymi wątkami. Nie ułatwia sprawy fizyczne podobieństwo postaci (zwłaszcza kobiecych), człowiek gubi się kto jest kto i skąd się wziął. Ja rozumiem, emocje na twarzach w amerykańskich produkcjach są czasami sztuczne, ale tutaj nie ma ich wogóle, wszystko trzeba odczytywać z jakiś mikrogestów. Niektóre sceny i dialogi są tak długie, że można przysnąć. Jak ktoś przyjmie tą konwencje, serial mu się pewnie spodoba, ja jednak wolę starego Szoguna. Dla mnie 6/10